Nasze motto:

Nasze motto:

Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.


Weekend Naukowców

19 września w Centrum Handlowym M1 w Krakowie odbył się Weekend Naukowców, w ramach którego pracownicy i studenci krakowskich uczelni przeprowadzali zaskakujące doświadczenia i eksperymenty z chemii i fizyki np. tańczące płomienie, ogień bez zapałki, zamiana piany w ogień oraz zabawy ciekłym azotem i cieczą nienewtonoską. 
Szkoda, że nic nie mówią
Olę jednak najbardziej zainteresowała wystawa przybliżająca bogactwo flory i fauny, m. in. wystawa przedstawicieli polskiej ichtiofauny słodkowodnej, czyli naszych rodzimych ryb : jesiotra, okonia, płoci i szczupaka. 
One są wielkości mojej dłoni
Uwagę Oleńki zwróciły także zwierzątka z rodziny kręgowców. Przez parę minut córka oglądała z wielką ciekawością zachowanie fretek, świnek morskich, czy też białych szczurów, a na widok dużego zielonego węża z sąsiedniej ekspozycji gadów, zasyczała jak prawdziwy wąż -"sssssssssssss";). Duże wrażenie, nie tylko na Oli, ale także na nas zrobiły egzotyczne owady i pająki z Ameryki Południowej, Afryki i Azji. 
Co to?
Widzieliśmy wielkie chrabąszcze, bardzo dużego krocionoga, pająka ptasznika, oraz całą rodzinkę wielkich patyczaków. Na końcu zwiedziliśmy wystawę mini robotów, które wykonywały proste zadania. 
Dział robotów
Segregowały piłki, czy też przemieszczały przedmioty z jednego miejsca na drugie. Dzięki wystawieniu paru urządzeń z Ogrodu Doświadczeń im. Stanisława Lema 
Zakręćmy jeszcze raz
mogliśmy sobie przypomnieć naszą wcześniejszą wyprawę do niego i jeszcze raz zrobić choćby wielki wir w szklanej kuli.

Data wycieczki: 19-09-2010r.

Park Zamków Jurajskich

Do Parku Zamków Jurajskich w Ogrodzieńcu dotarliśmy po zwiedzeniu ruin Zamku Ogrodzienieckiego w Podzamczu. Park położony jest u podnóża wzgórza zamkowego. 
Tutaj mogę coś przekąsić
Po wykupieniu wejściówek po 10zł i przekroczeniu murów parku na Olę czkała miła niespodzianka. Mianowicie przed docelowym wejściem do miniatur znajduje się plac zabaw dla dzieci. Oprócz różnych koników na sprężynach i huśtawkach, 
"Wio" koniku
dla dzieci przygotowano atrakcję w postaci ogromnej królewskiej zjeżdżalni oraz duży dmuchany zamek, po którym można się wspinać by po chwili ześlizgnąć po jego stromym zboczu w dół. I właśnie ten zamek pochłonął Oleńkę na dobre kilkadziesiąt minut. 
Lądowanie telemarkiem
To co na nim wyprawiała naprawdę trudno opisać. Była wspinaczka, były podskoki, fikołki i lądowania w stylu Adama Małysza klasycznym telemarkiem. 
W życiu na poziomie trzeba trzymać się w pionie ;)
Po dłuższej zabawie przechodząc przez most zwodzony weszliśmy do świata miniatur. Na terenie parku przedstawione są makiety zamków Jury Krakowsko-Częstochowskiej. 
Przeprawa przez most
Można odszukać m. in. Zamek w Pieskowej Skale, Ojcowie. Mirowie, Babicach, Ogrodzieńcu, Morsku czy też chyba wszystkim doskonale znany Zamek na Wawelu.
Zabawy na mostkach
Oprócz makiet zamków w parku przedstawione są rekonstrukcje średniowiecznych maszyn oblężniczych, takich jak: katapulta, balista czy też trebusz miotający pociski. 
Czy mieszka tu księżniczka?
Oleńka chodząc po parku upodobała sobie bieganie po mostach rozstawionych na terenie całego parku. A chodząc między zamkami uparcie szukała księżniczki zaglądając prawie do każdego okienka zamków. 
W krainie olbrzymów
Po koniec zwiedzania Ola odkryła jeszcze wielką piaskownicę, w której przesiedziała z nami dłuższą chwilę stawiając babki z piasku. 
Budowa zamku z piasku
Podsumowując, Park Zamków Jurajskich można śmiało polecić do zwiedzania z najmłodszymi. Dzieciaki na pewno nie będą się nudziły. Podczas weekendowej wyprawy do Ogrodzieńca nie udało nam się niestety zaliczyć wszystkich atrakcji regionu - zwyczajnie brakło nam czasu. 
W poszukiwaniu amunicji
Tak, więc podczas powrotu do domu obiecaliśmy sobie, że jeszcze tu wrócimy, by zobaczyć Gród na Górze Birów oraz by zbudować z córką zamek z piasku na Pustyni Błędowskiej. 

Data wycieczki: 12-09-2010r.

Zamek Ogrodzieniecki w Podzamczu

Zamek księżniczki ;)
Do wycieczki na Zamek Ogrodzieniecki w Podzamczu skłoniła nas cieplejsza pogoda i przede wszystkim brak opadów deszczu, który ostatnio dał się we znaki chyba większości z nas. Po spakowaniu wszystkich niezbędnych akcesoriów do podróży z Olą wyruszyliśmy w podróż. 
Troszkę zgłodniałam
Ola usnęła nam dosłownie po przejechaniu 2 może 3 kilometrów i drzemała prawie całą drogę. Po dotarciu na miejsce zaparkowaliśmy auto na jednym z wielu parkingów u podnóża wzgórza zamkowego. Postój na nim nawet nie był drogi - 5zł bez względu na czas parkowania. Oleńka przed pójściem na zamek postanowiła się jeszcze posilić i zjadła całą porcję niedzielnego rosołu. Po obiadku ruszyliśmy na wzgórze zamkowe.
Przed wejściem na dziedziniec
Po przejściu już kilkunastu metrów w oddali ukazały nam się wielkie malownicze ruiny zamku. Widok zapierał dech w piersiach. Warto wspomnieć, że Zamek Ogrodzieniecki jest najbardziej imponującym Orlim Gniazdem z pośród wszystkich zamków Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Usytuowany jest na Górze Janowskiego - najwyższym wzniesieniu Jury (504m n.p.m.) - zbudowany z twardego wapienia i dolomitów przetrwał wieki, 
Kolejny zamek zdobyty
będąc długo niezdobytą twierdzą piastowskich orłów. Oleńka po dojściu na zamek z nieznanym nam dotąd zapałem pozowała do zdjęć wśród ruin i co chwilę powtarzała "tata cyk". Po zrobieniu kilkunastu fotek uwagę Oli zwrócili panowie, którzy zakładali na siebie jakieś dziwne rzeczy. 
Wszystko naraz: miecz, rurka z kremem i jeszcze huśtawka :)
Po podejściu do panów okazało się, że za chwilę odbędzie się pokazowa walka rycerzy, a te dziwne rzeczy to po prosty elementy zbroi: naręczaki, rękawice, nałokcice itp. 
Co oni zakładają ?
Oleńkę bardzo zainteresowała sztuka ubierania zbroi rycerskiej i nawet troszkę pomogła podają do założenia rękawicę. Walka pokazowa rozpoczęła się od starcia ciężkiego rycerza ubranego w metalową zbroję ze średniowiecznym wojownikiem ubranym w skórzaną lekką zbroję. 
Chwila odpoczynku
Ku zaskoczeniu wszystkich oglądających wygrał rycerz w skórzanej zbroi. Podobno tak często bywało w prawdziwych walkach, ponieważ rycerz ubrany w ciężką metalową broję miał powolne i ograniczone ruchy oraz szybko się męczył, natomiast lekki wojownik nadrabiał zwinnością i szybkością zadawanych ciosów. 
Ale fajnie walczyli
W drugim starciu odbyła się walka dwóch średniowiecznych wojowników na punkty. Punktowane były ciosy zadane w głowę, ramię oraz od kolana do pasa. Ostatnia walka przedstawiała scenkę napadu na rycerza przez wojowników. 
Nasz rycerz


Trzeba przyznać, że choć były to walki pokazowe, to jednak odegrane były bardzo realistycznie, co wzbudziło nawet u Oli niepokój, która co chwilę wykrzykiwała "Pan nie bij". Po obejrzeniu walk i ruin zamku  oraz zakupieniu prze Olę miecza udaliśmy się w kierunku nowo otwartego Parku Zamków Jurajskich w miniaturze, który znajduje się niedaleko zamku. Ale o tym w następnym wpisie.


Data wycieczki: 12-09-2010


Naukowe fenomeny

Tak zakręciłam, że powstał ruchomy obraz
Zabawa z kolorami
Podczas pobytu w Galerii Krakowskiej natrafiliśmy na wystawę "Naukowe fenomeny". Przedstawiała ona starannie wybrane i wyselekcjonowane eksponaty wystawy najstarszego instytutu naukowego w niemieckim Flensburgu.
Nie mogę jej złapać
Dzięki wystawie Ola mogła poznać działanie wahadłowego stołu, popatrzeć na balet kulek Newtona, 
Balet kulek Newtona
pokręcić bardzo długą sprężyną, przedstawiającą ruch fal dźwiękowych, czy też zobaczyć się w krzywych zwierciadłach. 
Buduję wytrzymały łuk
Wielką radość sprawiało Oli przyciskanie pedału powodującego ruch butelki umieszczonej w słupie wodnym, 
Raz w górę, raz w dół
a oderwanie jej od stołu z uciekającą piłką, która poruszała się z zawrotną prędkością w polu magnetycznym było prawie niemożliwe. 
Już wiem, jak rozchodzi się fala
Pod koniec zwiedzania wystawy Oleńka ochoczo zasiadła przy stanowisku do rysowania pokazującym jak wygląda obraz w odbiciu lustrzanym, 
Podczas rysowania w lustrzanym odbiciu
przy którym wykonała trzy rysunki. Na zakończenie zrobiliśmy jeszcze pamiątkową fotkę przy soczewce powiększającej obraz. 
Ola i tata w powiększeniu
Ola była naprawdę "duzia". I choć wystawa była skierowana do trochę starszych dzieci, to Ola świetnie sobie poradziła z uruchamianiem wszystkich urządzeń, 
Czy to jestem ja?
a przede wszystkim miała niesamowitą frajdę z podziwiania naukowych fenomenów.



Data wycieczki: 06-09-2010r.