Nasze motto:

Nasze motto:

Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.


Park Dinozaurów - Jurapark w Bałtowie

Ale fajne
Żeby nas tylko nie zjadł
Jurapark w Bałtowie jest pierwszym parkiem w Polsce przedstawiającym wygląd i sposób życia prehistorycznych gadów. Zdecydowaliśmy się pokazać go Oli, będąc pod wrażeniem naszego wcześniejszego pobytu w Bałtowie w 2004r., kiedy to nastąpiło otwarcie parku. Po dotarciu na miejsce musieliśmy odstać swoje w kolejce po bilety. Naprawdę było bardzo dużo turystów. Na szczęście kolejka szybko i sprawnie była obsługiwana przez dwie kasy biletowe. 
Podczas badań archeologicznych
Ale się kręcimy
Samo zwiedzanie parku odbywa się wyznaczonymi trasami wśród modeli dinozaurów. Co jakiś czas nad głowami pojawia się tablica z informacją w jaką epokę teraz "wchodzimy" i jak wtedy wyglądało życie. Na twarzy Oli po zobaczeniu pierwszych małych dinozaurów pojawił się uśmiech. Z chęcią wędrowała po kolejnych epokach i podziwiała coraz większe zwierzęta. Po zobaczeniu największego dinozaura, Oleńka złapała się za głowę i spoglądając w górę powiedziała: "łooo, duzi". Córkę zainteresowały też osobniki posiadające na swym grzbiecie wielkie kolce, na których widok wypowiadała słowa: "Ole nie, kłuj, kolc...".  
"Wio" dino
Podczas karmienia kaczek
Na terenie parku znajduje się też muzeum skamieniałości, przedstawiających ślady dinozaurów oraz wyeksponowany jest pokaźny zbiór minerałów występujących na całym świecie. Oprócz obejrzenia dinozaurów Ola wyszalała się na świetnie urządzonym placu zabaw. Dzieci mają do dyspozycji ślizgawki, dinozaury na sprężynach, przeróżne huśtawki, domki itp. Oleńka spróbowała  nawet swoich sił jako archeolog. Wykopała szkielet wielkiego dinozaura na specjalnie przygotowanym piaszczystym stanowisku do badań. 
Znowu te dziki
Po zabawie z nami i dziećmi przyszedł czas na jazdę na koniku w "Krainie Koni". Oleńka pierwszy raz w życiu odbyła podróż na dużym koniu. Wcześniej miała okazję jeździć na kucyku podczas wycieczki do Kurozwęk. Jednak na grzbiecie dużego konia Ola nie czuła się zbyt pewnie i po chwili zapragnęła czegoś innego. Jej uwagę zwróciło wesołe miasteczko. Po wykupieniu w kasie lunaparku specjalnych żetonów (3 zł/szt.) 
Ulubiona atrakcja
Oleńka z wielką radością płaciła nimi za możliwość skorzystania z atrakcji. A trzeba przyznać, że jest ich tu sporo: karuzele, pociągi, zamki, wielki drewniany statek, skutery wodne itp. Córka upodobała sobie podróż "kaczą kolejką", na którą zużyła 3 żetony . 
Dinozaury Juraparku
Z racji wieku córki musiałem odbywać podróż razem z nią :) - było super. Niestety podczas pobytu w Juraparku nie zdążyliśmy zwiedzić wszystkiego i skorzystać ze wszystkich atrakcji. 
Wszyscy na pokład
Zabrakło nam czasu. Nie odwiedziliśmy Zwierzyńca Bałtowskiego, nie skorzystaliśmy ze spływu tratwami czy też nie przeszliśmy się pobliskim szlakiem Żydowski Jar, na którym są wyeksponowane odciski dinozaurów żyjących tu przed milionami lat. Tak więc, wracając wieczorem do domu obiecaliśmy sobie, że jeszcze tu kiedyś wrócimy, aby zobaczyć to czego nie udało się teraz.


Data wycieczki: 22-08-2010r.

Więcej informacji: Jurapark w Bałtowie

Kopiec Kościuszki w Racławicach

Pod "duzią" armatą
Pod lipą Kościuszki
Kopiec Kościuszki tak naprawdę nie jest usypany w Racławicach, lecz w sąsiedniej wsi Janowiczkach. Został on usypany na górze zwanej Zamczysko w latach 1926-1934 dla upamiętnienia stoczonej tu w 1794r. przez Tadeusza Kościuszko i kosynierów bitwy z Moskalami. Na wycieczkę wybraliśmy się w sobotnie popołudnie. Oli mówiliśmy, że jedziemy zobaczyć wielką armatę. Mowa o armacie, ponieważ u podnóża Kopca znajduje się ogromny pomnik przedstawiający Bartosza Głowackiego - jednego z kosynierów gaszącego lont armaty czapką. Oleńka całą drogę do Racławic powtarzała, że jedziemy zobaczyć "...duzią..." armatę. Po dotarciu na miejsce od razu udaliśmy się pod pomnik.
W tle "Zamczysko", na którym usypany jest Kopiec Kościuszki
Ola była pod dużym wrażeniem wielkości pomnika, a najbardziej zainteresował ją duży but B. Głowackiego na posągu. Ola po oddaniu kilkunastu strzałów z armaty :) pobiegła w kierunku pobliskiego placu zabaw z domkami, zjeżdżalnią i mostkami. 
Ale super
Córka wyszalała się do woli, co chwilę zjeżdżając ze ślizgawek i wchodząc do domków po mostkach i drabinkach. Nagle Ola stwierdziła, że idziemy "tam". Okazało się, że dostrzegła w oddali pod samym wzniesieniem Góry Zamczysko jakieś konstrukcje drewniane. 
Mamo, goń mnie
Gdy podeszliśmy bliżej zobaczyliśmy, że są to przeróżne urządzenia służące do ćwiczeń gimnastycznych rozmieszczone wzdłuż dróżki o różnym podłożu (kora, kamień, drewno, żwir itp.) Oleńka spacerując po "Ścieżce Zdrowia" była wielce zadowolona. 
Wspólne ćwiczenia
Śmiała się w głos, gdy chodziła boso po kamyczkach czy korze, a gdy tata próbował swoich sił na urządzeniach gimnastycznych - to już "boki zrywała" ze śmiechu. 
Tata w akcji
Po serii ćwiczeń i zaliczeniu wszystkich urządzeń zwiedziliśmy jeszcze zabytkowy dwór w Janowiczkach oraz zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie pod ponad 300 letnią lipą rosnącą na terenie parku dworskiego. 
Ola świetnie radziła sobie na każdym podłożu
Według legendy odpoczywał pod nią sam Kościuszko po stoczonej bitwie. Nawet nie zauważyliśmy kiedy minęły dwie godziny. 
Zabawa w parku dworskim w Janowiczkach
Zbliżał się wieczór i zaczęły dokuczać nam wszechobecne komary, które przyczyniły się do naszego szybszego powrotu do domu.

Data wycieczki: 21-08-2010r.

Więcej informacji: http://www.raclawice.pl/

Labirynt w kukurydzy w Kurozwękach

Przed wejściem do labiryntu
Jedną z licznych atrakcji Kurozwęk jest labirynt w kukurydzy, który co roku ma inny schemat zawiłych ścieżek. Tegoroczny układ labiryntu zawdzięczamy przypadającej w tym roku 200 rocznicy urodzin F. Chopina. Po opłaceniu biletu wstępu w wysokości 5 zł dostajemy mapkę labiryntu ułatwiającą znalezienie drogi. Podczas prawie 3km podróży ścieżkami labiryntu napotyka się na punkty kontrolne, które ułatwiają zlokalizowanie swego miejsca na mapce. Dla urozmaicenia zabawy na każdym punkcie jest zamieszczone pytanie na tablicy dotyczące życia i twórczości Chopina. Odpowiedzi na pytania można wpisywać do krzyżówki na odwrocie mapy.  Jeżeli uda nam się odgadnąć końcowe hasło, to możemy po wyjściu z labiryntu i uzupełnieniu naszymi danymi rubryk na mapce wrzucić ją do specjalnej urny. 
Chyba się zgubiłem
Przy odrobinie szczęścia można wylosować ciekawe nagrody. Przejście labiryntu zajęło mi (tacie) około 1 godziny. Oleńka niestety pod rozmiarem i ilością wrażeń  z poprzednich atrakcji przed samym rozpoczęciem zabawy postanowiła trochę odpocząć i zasnęła. Labirynt dostępny jest do zwiedzania od lipca do października.

Data wycieczki:  14-08-2010r.

Więcej informacji: labirynt

Zagroda bizonów amerykańskich w Kurozwękach

Jedyne w Polsce stado bizonów amerykańskich
Będąc na wycieczce w Kurozwękach nie mogliśmy nie odwiedzić jedynej w Polsce hodowli bizonów amerykańskich. Zagroda położona jest na łąkach w niedalekim sąsiedztwie pałacu. Stado bizonów liczy prawie 100 sztuk i jest częścią stadniny koni w Kurozwękach. Są dwa warianty zwiedzania stada bizonów. Pierwsza opcja to zwiedzanie pieszo po wyznaczonej trasie, ale niestety z pewnej odległości od zwierząt. Druga natomiast, to Bizon Safari, czyli przejażdżka wozem westernowym ciągniętym przez traktor w bezpośrednim sąsiedztwie bizonów. My oczywiście za namową Oli wybraliśmy drugi wariant. 
Bizon safari
Córka miała niezwykłą frajdę, gdyż pierwszy raz jechała na wozie oraz miała możliwość podziwiania tych pięknych zwierząt i porównania ich z krewniakami - żubrami widzianymi w zagrodzie w Międzyzdrojach. Warto wspomnieć, że w bezpośrednim sąsiedztwie zagrody bizonów znajduje się mini zoo z kilkudziesięcioma zwierzętami. Znajdują się  w nim m.in. lamy, konie, strusie, kozy. świnki wietnamki oraz kolorowe ptaki.


Data wycieczki: 14-08-2010r.

Więcej informacji: Bizon safari

Pałac w Kurozwękach

Jazda na bizonie
W sierpniowy weekend wybraliśmy się do Pałacu w Kurozwękach. Zdecydowaliśmy się tam pojechać po opowieściach naszych znajomych, którzy zachwalali to miejsce. I rzeczywiście, po około godzinnej podróży, gdy dotarliśmy do celu, naszym oczom ukazał się przepiękny budynek pałacu wraz z całym zapleczem wokół niego.   Na jego terenie znajduje się plac zabaw dla najmłodszych, park linowy, mini zoo, zagroda z dzikami, boiska do siatkówki, piłki nożnej, labirynt w kukurydzy oraz zagroda bizonów amerykańskich. Idąc z parkingu w kierunku pałacu przeszliśmy starym parkiem  mijając po drodze pomnik przyrody - wiekowe drzewo "platan", które swoimi rozmiarami może się chyba równać ze słynnym dębem "Bartkiem".
Nie ma to jak wygodny fotel
Po wykupieniu karnetów na wszystkie atrakcje i zrobieniu sobie pamiątkowego zdjęcia na wielkim włochatym bizonie - nagle zaczęło ulewnie padać. Postanowiliśmy, że nie przeszkodzi nam to w zwiedzaniu pałacu i udaliśmy się na kawę i pyszną szarlotkę do miejscowej kawiarni zamkowej. Ola od razu upodobała sobie wielki fotel, na którym ochoczo przesiedziała dłuższą chwilę, co przy ruchliwości Oleńki było nie lada wyczynem :). Po wypiciu kawy znów pojawiło się słońce i zrobiło się upalnie. Więc nie tracąc czasu udaliśmy się na zwiedzanie podziemnej części zamku. 
W podziemnym labiryncie
Oleńka była zachwycona krętym podziemnym labiryntem i co chwilę, chłonna wrażeń poganiała przewodnika, aby już iść dalej. Niestety nie mogliśmy zwiedzić sal w części reprezentacyjnej pałacu ze względu na odbywające się akurat wesele (pałac przystosowany jest do organizowania imprez). Po wyjściu z podziemnej części zamku przeszliśmy na plac zabaw. Ola od razu postanowiła, że musi zaliczyć wszystkie atrakcje i naprawdę momentami było trochę trudno wytłumaczyć jej, że na nie które jest jeszcze za mała (np. park linowy). Na szczęście sytuację uratował prześliczny mały kucyk o imieniu "Bębenek", który z wielką przyjemnością woził na swoim grzbiecie dzieci 
Podróż na "Bębenku"
(po zapłaceniu 3zł właścicielowi ;)).  Ola jadąc kucykiem, była "w siódmym niebie" i wtedy właśnie zapadłą decyzja, że w przyszłym roku musimy koniecznie zakupić podobnego kucyka. Po przejechaniu paru okrążeń wokół placu zabaw na kucyku udaliśmy się w kierunku sezonowej wystawy na tyłach pałacu "Maszyny i narzędzia tortur". I choć nazwa wystawy może przerażać, to na miejscu okazało się, że nie jest tak strasznie. Zgromadzono tam reprodukcje kilku urządzeń zbudowanych z drewna służących do "wyciągania prawdy" od sądzonych osób. Olę najbardziej zainteresował, chyba z racji przypiętego kawałka łańcucha, którego drugi koniec chciała bezskutecznie przymocować  do czegokolwiek  pniak do ścinania głów skazanym. Po dokładnym obejrzeniu przez Olę
Do czego to służy
pozostałych narzędzi tortur przyszedł czas na zwiedzenie jednej z głównych atrakcji Kurozwęk - jedynej w Polsce zagrody z bizonami amerykańskimi. Ale o tym w następnym wpisie.

Data wycieczki: 14-08-2010r.

Świnoujście

Spacer deptakiem
Jadąc do Świnoujścia musieliśmy odczekać w korku dobrą godzinę. Wszystko dlatego, że żeby dostać się do Świnoujścia z Międzyzdrojów trzeba przepłynąć promem samochodowym. I choć kursują przez rzekę Świnę cztery promy na zmianę to i tak jest bardzo tłoczno. Po wydostaniu się z wyspy Wolin i przyjechaniu na miejsce, pierwsze kroki zrobiliśmy kierując się wzdłuż promenady portowej, by zobaczyć ogromne promy pasażerskie odpływające stąd do Szwecji i innych krajów skandynawskich. Naszą uwagę zwróciły na siebie też okręty desantowe oraz niszczyciele Polskiej Marynarki Wojennej,
W tle port wojenny
które dumnie prezentują się zacumowane w  porcie wojennym. Z portu udaliśmy się w stronę promenady nadmorskiej wstępując po drodze na obiad. Po przejściu ok. 2km parkiem zdrojowym dotarliśmy do celu naszego spaceru. Chodząc po promenadzie odnieśliśmy wrażenie, jakby była ona oddana do użytku przed chwilą. Zadziwiła nas czystość jaka tu panuje oraz uporządkowanie budynków zbudowanych w jednym stylu oraz sposób ich rozmieszczenia. Jakby wszystko miało być poukładane równo co do centymetra.
Zabawa z fontanną


Olę bardzo zainteresowały fontanny, a szczególnie jedna, przy której spędziła dłuższą chwilę bawiąc się w uciekanie przed wodą wystrzeliwaną wprost z chodnika. Wzdłuż całego deptaka usytuowane są knajpki, ekskluzywne butiki oraz pensjonaty czekające chyba głównie na zagranicznych turystów (głównie Niemców) - z racji wysokich cen.
Na plaży w Świnoujściu
Nie zapomnieliśmy też o zejściu na plażę. Urzekła nas ona swoją szerokością i przepięknym widokiem na oddalone  o kilkanaście kilometrów Międzyzdroje. Oleńka mając do dyspozycji tak dużą przestrzeń biegała co sił w nogach, co chwilę robiąc fikołki na piasku. Po około czterogodzinnym pobycie udaliśmy się w drogę powrotną do Międzyzdrojów.


Data wycieczki: 05-08-2010r.




Więcej informacji: http://www.swinoujscie.com.pl/

Fort Gerharda w Świnoujściu

Jeden z budynków
Ognia
Do Fortu udaliśmy się po zwiedzeniu Latarni Morskiej w Świnoujściu. Aby wejść na teren fortu, trzeba wykupić przepustkę (bilet), która jest ważna przez 24h i upoważnia do skorzystania ze wszystkich atrakcji aktualnie znajdujących się w Forcie. Fort do niedawna nazywany był Wschodnim. Jest jednym z najlepiej zachowanych XIXw. fortów nadbrzeżnych, w naszej części Europy. Fort wybudowano w latach 1848-1859 i wielokrotnie w następnych latach był modernizowany. Położony jest na 5ha ziemi oraz otoczony jest szeroką, mokrą fosą z kilkunastoma murowanymi obiektami fortyfikacyjnymi z wielką ilością konstrukcji obronnych uformowanych z ziemi. Wybudowany prze pruskich fortyfikatorów był jednym z czterech podstawowych dzieł obronnych składających się na Twierdzę Morską Świnoujście. 
Stać, kto idzie
Oprócz zwiedzania podziemnych kazamat, istnieje możliwość wzięcia udziału na terenie Fortu w musztrze wojskowej prowadzonej przez pruskiego oficera. Fort można zwiedzać od świtu do zmierzchu. Oleńka szczególnie upodobała sobie strzelanie z karabinu oraz służbę wartowniczą.

Data wycieczki: 04-08-2010r.


Więcej informacji: http://www.fort-gerharda.pl/

Latarnia morska w Świnoujściu

Najwyższa Latarnia na Bałtyku - zdobyta
Rankiem 4 sierpnia 2010 roku wybraliśmy się do Świnoujścia zwiedzić latarnię morską. Po wyjechaniu z Międzyzdrojów jechaliśmy drogą E65, a następnie jadąc wzdłuż torów kolejowych odnaleźliśmy  kierunkowskazy wskazujące drogę do latarni.  Przy betonowym rondzie skręciliśmy w lewo i wąską asfaltową drogą dotarliśmy pod samą latarnię, gdzie zaparkowaliśmy auto na parkingu. Po podejściu pod latarnie okazało się, że jest to naprawdę kolos. W końcu jest najwyższą latarnią nie tylko na polskim Wybrzeżu  ale na samym Bałtyku i jedną z większych na świecie. Jej wysokość sięga 68 m. Powstała ona w 1854r. na prawym brzegu rzeki Świny w przemysłowej części Świnoujścia - dzielnicy Warszów. Latarnia wykonana jest z żółtej cegły, a jej obecny wygląd zawdzięczamy generalnemu remontowi w 1999r. Dla turystów latarnię udostępniono w 2000r. Istnieje możliwość wejścia na sam szczyt pokonując ponad trzysta krętych schodów.

Data wycieczki: 04-08-2010r.




Zagroda pokazowa żubrów w Międzyzdrojach

Zagroda pokazowa żubrów zajmuje powierzchnię 28 ha. Oddalona jest od centrum Międzyzdrojów o około 1,3 km. Podróż do niej samochodem zajęła nam dosłownie minutę.
Po zaparkowaniu auta na parkingu weszliśmy na szlak Wolińskiego Parku Narodowego prowadzącego do zagrody żubrów. 
Jesteśmy u celu

Po około 30 minutowym spacerze dotarliśmy do bramy zagrody. Po wykupieniu biletów (cena normalnego 5zł, ulgowego 3zł, za Oleńkę nie musieliśmy płacić) weszliśmy do środka udając swe pierwsze kroki w stronę żubrów.  
Żubry mają do swojej dyspozycji wybieg o powierzchni 20 ha Za ogrodzeniem ustawione są  tarasy widokowe. Ola z wielkim zainteresowaniem podziwiała pasące się żubry. 

Przerywnik podczas odwiedzin żubrów
Warto wspomnieć, że pierwsze zwierzęta przywieziono do zagrody w lipcu 1976 roku. Były to cztery żubry z Borek i Białowieży: krowa"Pomina", byk "Podskakiewicz" oraz dwie jałówki "Pompeja" i "Podwyżka". 

Obecnie większość zwierząt żyjąca na terenie żubrowiska tu właśnie się urodziła. Przeciętnie co roku rodzi się 1-2 cieląt. W różnych okresach liczba żubrów wahała się od 6 do 12. Obecnie wynosi 7. 
Żubry

W zagrodzie pokazowej spotkać też możemy w odrębnej siedzibie osłabione, chore lub osierocone sarny i dziki. 


Gdy jest to możliwe, po dojściu do zdrowia, zwierzęta te wypuszczane są na wolność.  Podczas zwiedzania zagrody z dzikami Ola dała nam powody do śmiechu. Dosłownie po kilku chwilach patrzenia na dziki Oleńka zaczęła krzyczeć "feee, feee, mamo tato chodź". Rzeczywiście zapach nie należał do przyjemnych. po ucieczce od dzików podziwialiśmy orły bieliki.  
Dziki są "feee"
Szczególną uwagę skupił na nas orzeł o imieniu Jurand, który urodził się ślepy i nigdy nie zostanie wypuczony na wolność, gdyż w środowisku naturalnym nie dał by sobie rady.  
Na terenie Zagrody Pokazowej Żubrów znajdują się dla wygody turystów: ławki, stoły oraz wiata, z której skorzystaliśmy przy karmieniu Oli. Po obejrzeniu wszystkich zwierząt udaliśmy się w drogę powrotną. 

Popołudnie spędziliśmy na plaży, a Ola na zadawane pytanie: Jakie były dziki? Stanowczo odpowiadała "feee".



Data wycieczki: 01-08-2010

Muzeum Figur Woskowych

Będąc na tegorocznych wakacjach w Międzyzdrojach nie mogliśmy przegapić odwiedzin Muzeum Figur Woskowych. Znajduje się ono na ulicy Bohaterów Warszawy 20 w budynku Domu Kultury. Obecnie Muzeum dysponuje ponad 40 postaciami z wosku. 
Ze Shrekiem i Fioną
Wśród eksponatów można spotkać:  postacie znane z życia publicznego, np. polityków, gwiazdy kina, muzyki i sportu (zarówno te żyjące, jak i nieżyjące);  postacie z filmów, np. Frodo Baggins z filmu Władca Pierścieni czy Shrek oraz woskowe postacie  z zaburzeniami rozwoju, np. znane żyjące (kiedyś lub obecnie) osoby z trzema oczami, twarzą psa itp.
Chwilami było naprawdę strasznie
Niektóre z około 30 uwiecznionych w wosku sław wyglądają jak żywe, (oświetlenie dodatkowo potęguje ten efekt), a w razie wątpliwości przy większości umieszczono tabliczki.
Jest Schrek, gwiazda filmowa z ogromnym biustem, człowiek z dużymi stopami, Hitler, Jan Paweł II, Albert Einstein, Zeus czy choćby największy terrorysta naszych czasów, Osama Bin Laden.

Ogromne wrażenie (także na naszej Oli) robią figury przedstawiające niezwykle wyglądających ludzi. Można pomyśleć, że są one tworem wyobraźni artysty, który je wykonał.
Jednak z plansz opisowych dowiadujemy się, że ci dziwnie wyglądający ludzie żyli naprawdę! Trzyoki urodził się w XIX wieku w Londynie. Kochał grać w pokera. Rozstaw jego oczu dawał mu możliwość widzenia w polu 180 stopni, co pomagało mu w grze, gdyż rywale nie mogli pozwolić sobie na karciane oszustwa. 
Z Marią Curie-Skłodowską - mieszkanką Skalbmierza
Z kolei czterooki człowiek żył w Anglii w Krikland. Miał doskonały wzrok i każdym okiem mógł ruszać osobno w różne strony. Niesamowita jest także figura przedstawiająca Enni – kobietę, która żyła w XIX wieku w Islandii. Rozwijała się normalnie, gdyby nie to, że zamiast nosa, miała ryjek. W wieku dojrzałym wyszła za mąż i urodziła zdrowe dzieci. Tuż obok stoi figura mężczyzny z głową - pasożytem. Nazywał się Paskuale Inona. Obie jego głowy miały wspólny mózg, więc głowa - pasożyt nie spełniała samodzielnie żadnych funkcji, jedynie mrugała i poruszała ustami. Gdy człowiek ten jadł, na twarzy pasożyta pojawiało się zadowolenie. 
Trochę polityki

 Podsumowując, Muzeum jest na pewno jedną z wielu atrakcji Międzyzdrojów. Oprócz fajnej pamiątki w postaci zdjęć z woskowymi postaciami dostarcza ono niesamowitych wrażeń najmłodszym :)

Data wycieczki: 27-07-2010

Molo w Międzyzdrojach

W drodze na molo
Tradycje mola w Międzyzdrojach sięgają roku 1906, w którym to 1 lipca uroczyście otworzono mierzącą wtedy trzysta metrów konstrukcję. Od tego czasu wiele razy międzyzdrojskie molo niszczone było przez sztormy panujące na Bałtyku. 
Jedna z atrakcji Oli na molo
 Obecne molo powstało w dwóch etapach: I część o długości 120m została oddana do użytku w 1996 roku , II etap rozbudowy - przedłużenie mola do długości 395m - zakończył się pod koniec 2004 roku. W marcu 2005 roku molo udostępniono dla turystów i co najważniejsze wstęp na nie jest bezpłatny. My uczęszczaliśmy na molo prawie codziennie, robiliśmy to przeważnie wieczorem, aby po całym dniu zabaw na plaży trochę odpocząć spacerując po nim oraz aby powdychać trochę jodu.
Popołudniowy spacer

Przed molem znajduje się pasaż handlowy, w którym mieszczą się rozmaite knajpki i pizzerie, a pod nim bardzo popularna, czynna cały rok dyskoteka Paradise. Z dyskoteki co prawda nie skorzystaliśmy, ale ze smażalni naleśników jak najbardziej. Były pyszne i bardzo duże.
Ola smakując naleśniki co chwilę powtarzała "mniam, mniam". Na końcu mola funkcjonuje przystań dla turystycznych statków, które wypływają stąd do Świnoujścia i niemieckich nadmorskich miejscowości.

Międzyzdroje

Nasza gwiazda
Tegoroczne wakacje postanowiliśmy spędzić nad morzem. Na początku planowaliśmy wyjazd do Ustki, ale ze względu na brak wolnych terminów w interesującym nas czasie wybór padł na Międzyzdroje. I trzeba przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. W dniu wyjazdu 24-07-2010r. trwało gorączkowe pakowanie ostatnich rzeczy. Aż wreszcie w godzinach popołudniowych zostało wszystko upchane w samochodzie (trochę tego  było). Wyruszyliśmy o godzinie 21:00.
Szukanie bursztynów

Trasa wiodła przez Włoszczowę, Piotrków Trybunalski, Łódź, Poznań, Gorzów Wielkopolski oraz Szczecin. Najbardziej obawialiśmy się jak podróż zniesie Ola. Okazało się, że zupełnie nie potrzebnie. Oleńka obudziła się na pierwszą butelkę w Łodzi, po czym szybko z powrotem usnęła. I możecie nam wierzyć lub nie ale obudziła się dopiero parę minut po 8, gdy zaparkowaliśmy przed naszym pensjonatem. Po rozpakowaniu bagaży i zakwaterowaniu się od razu udaliśmy się na plażę. 
Mieliśmy do niej dosłownie ok 100m, tak że w mieszkaniu słychać było szum morza. Oleńka na widok tak wielkiej ilości wody oraz piasku zaczęła się wesoło uśmiechać. Pierwszy kontakt z Bałtykiem był trochę nieśmiały. 
Wow, ale fajnie
Ola wchodząc po kostki do morza jak tylko zbliżała się fala uciekała co sił w nogach z powrotem na plażę.  Szybko jednak Oleńka oswoiła się z morzem. Z racji tego, że Ola uwielbia stawiać babki z piasku oraz że pogoda nas rozpieszczała (było naprawdę słonecznie i ciepło) przychodziliśmy na plażę codziennie rano ok. godziny 9:00 po czym szliśmy ok. 14:00 na obiad i do mieszkania, aby Oleńka się przespała. Ola na plaży zawierała co  chwilę nowe znajomości . Wystarczyło, że zobaczyła w pobliżu jakieś dziecko mniej więcej w jej wieku, a już od razu zaczynała się z nim bawić. 
Nowe znajomości
Tak poznała między innymi Franka, Martynkę, Jasia oraz Nadię. Wieczorami też wychodziliśmy na plażę pospacerować wzdłuż brzegu albo robiliśmy wypady na miasto. Centrum Międzyzdrojów składa się zasadniczo z Pl. Neptuna oraz wychodzącym od niego deptakiem łączącym go z Parkiem Zdrojowym oraz z nadbrzeżnej Promenady Gwiazd. 
Zabawa na miejskim skwerze
Plac Neptuna jest można powiedzieć rynkiem miasta z niezliczoną ilością restauracji, knajpek, ogródków piwnych oraz ekskluzywnych butików. Promenada Gwiazd to natomiast najbardziej znana ulica chyba na całym Wybrzeżu. To na niej co roku swoje dłonie odbijają aktorzy polskiego kina. My rzecz jasna też odbiliśmy swoje dłonie ;). Oprócz odcinka ulicy z odciskami dłoni gwiazd filmowych na Promenadzie Gwiazd jest naprawdę  co robić. Jest mnóstwo stylowych knajp z przepysznymi smażonymi rybami (ceny za rybę+frytki+surówki+napój) wahają się w zależności od gatunku i wagi ryby od ok 19 do kilkudziesięciu złotych),  dzieciaki szaleją na automatach do gier, co parę kroków występują uliczni artyści, a wszędzie dookoła są tłumy zadowolonych wczasowiczów. Nie możemy nie wspomnieć o grających przy wejściu na molo Indianach z Peru, którymi Ola zachwycała się co wieczór. 
Ulubieńcy Oli
Nauczyła się nawet ich tańca. W sumie w Międzyzdrojach spędziliśmy 10 dni. Zrobiliśmy też parę wycieczek po okolicy (opisujemy je na następnych postach). W drogę powrotną wyruszyliśmy ok. 13: 00 przez co czas podróży wydłużył się nam o jakieś dwie godziny(korki). W domu byliśmy w późnych godzinach nocnych.


Więcej informacji: http://www.miedzyzdroje.pl/