Nasze motto:

Nasze motto:

Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.


Zamek Ogrodzieniecki w Podzamczu

Zamek księżniczki ;)
Do wycieczki na Zamek Ogrodzieniecki w Podzamczu skłoniła nas cieplejsza pogoda i przede wszystkim brak opadów deszczu, który ostatnio dał się we znaki chyba większości z nas. Po spakowaniu wszystkich niezbędnych akcesoriów do podróży z Olą wyruszyliśmy w podróż. 
Troszkę zgłodniałam
Ola usnęła nam dosłownie po przejechaniu 2 może 3 kilometrów i drzemała prawie całą drogę. Po dotarciu na miejsce zaparkowaliśmy auto na jednym z wielu parkingów u podnóża wzgórza zamkowego. Postój na nim nawet nie był drogi - 5zł bez względu na czas parkowania. Oleńka przed pójściem na zamek postanowiła się jeszcze posilić i zjadła całą porcję niedzielnego rosołu. Po obiadku ruszyliśmy na wzgórze zamkowe.
Przed wejściem na dziedziniec
Po przejściu już kilkunastu metrów w oddali ukazały nam się wielkie malownicze ruiny zamku. Widok zapierał dech w piersiach. Warto wspomnieć, że Zamek Ogrodzieniecki jest najbardziej imponującym Orlim Gniazdem z pośród wszystkich zamków Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Usytuowany jest na Górze Janowskiego - najwyższym wzniesieniu Jury (504m n.p.m.) - zbudowany z twardego wapienia i dolomitów przetrwał wieki, 
Kolejny zamek zdobyty
będąc długo niezdobytą twierdzą piastowskich orłów. Oleńka po dojściu na zamek z nieznanym nam dotąd zapałem pozowała do zdjęć wśród ruin i co chwilę powtarzała "tata cyk". Po zrobieniu kilkunastu fotek uwagę Oli zwrócili panowie, którzy zakładali na siebie jakieś dziwne rzeczy. 
Wszystko naraz: miecz, rurka z kremem i jeszcze huśtawka :)
Po podejściu do panów okazało się, że za chwilę odbędzie się pokazowa walka rycerzy, a te dziwne rzeczy to po prosty elementy zbroi: naręczaki, rękawice, nałokcice itp. 
Co oni zakładają ?
Oleńkę bardzo zainteresowała sztuka ubierania zbroi rycerskiej i nawet troszkę pomogła podają do założenia rękawicę. Walka pokazowa rozpoczęła się od starcia ciężkiego rycerza ubranego w metalową zbroję ze średniowiecznym wojownikiem ubranym w skórzaną lekką zbroję. 
Chwila odpoczynku
Ku zaskoczeniu wszystkich oglądających wygrał rycerz w skórzanej zbroi. Podobno tak często bywało w prawdziwych walkach, ponieważ rycerz ubrany w ciężką metalową broję miał powolne i ograniczone ruchy oraz szybko się męczył, natomiast lekki wojownik nadrabiał zwinnością i szybkością zadawanych ciosów. 
Ale fajnie walczyli
W drugim starciu odbyła się walka dwóch średniowiecznych wojowników na punkty. Punktowane były ciosy zadane w głowę, ramię oraz od kolana do pasa. Ostatnia walka przedstawiała scenkę napadu na rycerza przez wojowników. 
Nasz rycerz


Trzeba przyznać, że choć były to walki pokazowe, to jednak odegrane były bardzo realistycznie, co wzbudziło nawet u Oli niepokój, która co chwilę wykrzykiwała "Pan nie bij". Po obejrzeniu walk i ruin zamku  oraz zakupieniu prze Olę miecza udaliśmy się w kierunku nowo otwartego Parku Zamków Jurajskich w miniaturze, który znajduje się niedaleko zamku. Ale o tym w następnym wpisie.


Data wycieczki: 12-09-2010


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz