Nasze motto:

Nasze motto:

Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.


Sobków - Zamek Rycerski

No to wchodzimy
Do zamku w Sobkowie trafiliśmy całkiem przypadkowo. Wracając z wycieczki z Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni, naszą uwagę zwrócił duży baner przydrożny reklamujący zamek. Zobaczywszy, że wystarczy skręcić w lewo z głównej drogi i pokonać zaledwie 5km by być u celu, postanowiliśmy wspólnie z Olą i Anią, że takiej okazji nie przepuścimy.
Zaraz postrzelam
Po dojechaniu na miejsce weszliśmy główną bramą na dziedziniec zamku. Ku naszemu zdziwieniu zwiedzanie warowni jest bezpłatne. Ola od razu skierowała swe kroki w stronę koni, których w zamkowej stajni naliczyliśmy ponad piętnaście. Była w "siódmym niebie".
Ognia
Na środku dziedzińca zamkowego znajdują się ruiny wczesnoklasycystycznego pałacu z czterema jońskimi kolumnami w środku. Fasada pałacu zwrócona jest w stronę pobliskiej rzeki Nidy. Sam Zamek rycerski wchodzi w skład zespołu podworskiego i został zbudowany w latach 1560-1570 przez Stanisława Sobka. Spacerując pomiędzy murami zamku oglądaliśmy kolekcję różnych działek i armat. Ola nawet z kilku oddała honorowe salwy krzycząc "pif - paf".
Którą wybrać ?
Duże wrażenie zrobiły na nas, a przede wszystkim na córce pojazdy księżniczek, czyli karoce. Jest ich w sumie kilka sztuk i robią naprawdę duże wrażenie. Jak na każdym zamku, tak i tu nie brakuje narzędzi tortur.
Pojazd Kopciuszka
Wystawione są między innymi dyby, klatka, i stół do tortur. Chodząc po dziedzińcu zamku natknęliśmy się na klatki z dużymi ptakami. Po przeczytaniu tabliczki informacyjnej okazało się, że są to sowy z własnej hodowli właściciela zamku.
Wnętrze restauracji "Pod zakutym łbem"
W poszukiwaniu rycerzy udaliśmy się jeszcze do zamkowej restauracji "Pod zakutym łbem", gdzie jej wystrój przenosi nas do prawdziwej średniowiecznej karczmy. Na ścianach wiszą stare obrazy, miecze, tarcze, proporce, a po rogach sali ustawione są zbroje rycerskie. Kończąc zwiedzanie zamku musieliśmy jeszcze obowiązkowo na prośbę Oli zatrzymać się przy kolekcji sań.
A gdzie renifery ?
Zrobiliśmy przy nich kilka pamiątkowych fotek, a Oleńka ciągle powtarzała, że "Mikołaj takimi jeździ". Warto wspomnieć, że istnieje tu możliwość jazdy konnej oraz organizowane są spływy kajakowe rzeką Nidą.

Data wycieczki: 20-11-2010r.

1 komentarz:

  1. Podczas naszej wizyty w Sobkowie w sierpniu 2009, za wejście trzeba było zapłacić 5zł! Tak więc, zrezygnowaliśmy ze zwiedzania. Dobrze, że właściciele obiektu poszli po rozum do głowy:)

    OdpowiedzUsuń